Zima to okres, w którym wszelkie problemy związane z brakiem możliwości uruchomienia samochodu zrzuca się przede wszystkim na akumulatory. Rzeczywiście – klasyczne konstrukcje kwasowo-ołowiowe mają swoje wady i niezbyt dobrze radzą sobie z niskimi temperaturami. Rzadko kto zdaje sobie sprawę z tego, że niektóre modele baterii tracą połowę swojej pierwotnej mocy już przy pierwszych przymrozkach.
Akumulator żelowy – co go wyróżnia?
Dlatego też wielu kierowców zaczęło kierować swoją uwagę w stronę nowocześniejszego rozwiązania technologicznego, czyli akumulatorów żelowych. Podstawowa różnica pomiędzy nimi a tymi standardowymi akumulatorami polega oczywiście na konsystencji elektrolitu. Pierwsze z wymienionych produktów są odporne na wstrząsy i uszkodzenia. Nawet pęknięcie obudowy akumulatora nie oznacza automatycznego wycieku. Wyeliminowane zostały również problemy związane z odparowywaniem elektrolitu, co z technicznego punktu widzenia jest niezwykle ważne. Akumulatory żelowe mogą być używane w niemal każdej pozycji – włącznie ze sporym przechyłem. Czy oznacza to, że kierowcy w końcu otrzymali do swojej dyspozycji opcję doskonałą? Nie do końca. Największą wadą akumulatorów tego typu jest ich stosunkowo niewielka moc przy rozładowaniu dużymi prądami, zwłaszcza w niskich temperaturach. Oznacza to, że nie zapewniają one dostatecznie dużo mocy, aby swobodnie uruchomić silnik samochodu osobowego. Co więcej, optymalna temperatura pracy akumulatorów żelowych to ok. 20 stopni Celsjusza. Te znacząco wyższe lub niższa wyraźnie obniżają efektywność baterii. Rozwiązanie to – choć pod wieloma względami bardzo ciekawe – nie sprawdzi się w warunkach pogodowych, z jakimi ma się do czynienia w Polsce.